czwartek, 8 listopada 2012

Dziękuje za komentarze

Dziękuję wszystkim za komentarze, miło mieć świadomość, że ktoś to czyta.

Postanowiłem na jakiś czas zawiesić pisanie bloga, bo ile razy można narzekać na postępowanie Hashimotki wobec dziecka, opisywać codzienne problemy, pisać o tym, że jak Hashimotka znika na cały dzień to ja i Dziecko funkcjonujemy dużo sprawniej i w sposób bardziej uporządkowany.

Mam już po prostu dość, dość ciągłego podporządkowania życia mojego i życia Dziecka chorobie Hashimotki.
Nie znalazłem sposobu na zmuszenie Hashimotki do pójścia do psychologa czy psychiatry, bo niestety nabieram pewności, że jej problem nie jest endokrynologiczny tylko psychiatryczny. Badania hormonów od jakiegoś czasu ma w normie, a zachowania Hashimotki są coraz bardziej chore i nieprzewidywalne.

Dzisiaj już załamała mnie zupełnie, zniknęła na cały dzień, pojechała do rodziców, przez cały dzień Dziecko i ja funkcjonowaliśmy idealnie, Dziecko normalnie zjadło, normalnie się wypróżniło, normalnie poszło w dzień spać, pospało ponad dwie godziny, po spaniu normalnie zjadło obiadek, pięknie się bawiło, naet zabawki po sobie posprzątało, tak było aż do przyjazdu Hashimotki do domu.
W obecności Hashimotki Dziecko nie je, potrafi kilka dni nie wypróżniać się, nie może spać, ze stresu sika w majtki.

Dzisiaj po powrocie Hashimotki, a od jej powrotu minęło dopiero trochę ponad godzina, Dziecko zostało już dwukrotnie uderzone niby przypadkiem o kant szafki i przytrzaśnięte drzwiami, zamiast przytulić dziecko to Hashimotka zaczęła na nie krzyczeć w wyniku czego dziecko się posikało w majtki.

Z jednej strony sytuacja finansowa zaczyna zmuszać mnie do szukania pracy, z drugiej strony nie wyobrażam sobie zostawienia Dziecka z Hashimotką na dłużej niż godzinę, bo nawet wtedy kończy się to jakąś traumą dla dziecka. Zresztą Hashimotka sama stwierdziła, że mam znaleźć taką pracę, żeby mnie na opiekunkę do dziecka było stać, bo ona nie ma zamiaru swojego życia Dziecku podporządkowywać.

W związku z powyższym coraz poważniej zastanawiam się nad sensem utrzymywania chorego darmozjada, który nie chce się leczyć, taniej wyjdzie zatrudnić opiekunkę do Dziecka a Hashimotkę z domu wyrzucić.

Dziękuję wszystkim czytelnikom za poświęcony czas na czytanie tego bloga.
Nie wiem czy i kiedy znowu coś napiszę.

żegnam

mąż Hashimotki



piątek, 17 sierpnia 2012

Planowane wyjście do zoo

Mieliśmy zaplanowane wyjście do zoo. Zaplanowane od ponad miesiąca. Miała to być nagroda dla Dziecka za to, że pięknie, praktycznie z dnia na dzień nauczyło się korzystać z nocniczka.

No i wyszło..... jak zwykle.

Hashimotka rano miała duże problemy ze wstaniem. Jak już się obudziła i podniosła, to zaczęło się wymyślanie powodów dlaczego nie możemy do zoo pójść.

Wszystkie argumenty Hashimotki udało mi się w sposób racjonalny odrzucić, w związku z tym wykręciła numer niesamowity.

Po prostu w pewnym momencie wstała od stołu po zjedzeniu śniadania, poszła do łazienki, ubrała się i bez słowa wyszła z domu. Nie odbierała telefonu przez ponad 3 godziny, potem sama zadzwoniła, że pojechała sobie do swoich rodziców ( akurat od miesiąca są poza domem, więc nikogo tam nie było), że nie wie kiedy wróci, że mamy do niej nie dzwonić i się rozłączyła i wyłączyła telefon.

W domu zjawiła się około 22giej jak już Dziecko spało. Weszła do domu, usiadła przed telewizorem, stwierdziła że głodna jest i usiadła przed telewizorem. po 10 minutach zaczęła się awantura, że przecież mówiła że głodna jest, a jakoś kolacji przed nosem nie widzi. Po kolejnych 15 minutach poszła sama sobie coś do jedzenia wziąć, zjadła i poszła spać.

Na moje próby nawiązania rozmowy, że Dziecko strasznie zawiedzione było, że do obiecanego zoo nie poszło, że trudno to dwuletniemu Dziecku wytłumaczyć co mama zrobiła, Hashimotka nie reagowała, a na koniec stwierdziła, że w telewizji widziała program jakiś, że ona musi mieć czas dla siebie i właśnie sobie taki czas dla siebie sobie zrobiła.

Nawet nie chciało mi się tego komentować. Szkoda słów....

niedziela, 12 sierpnia 2012

Co jest nienormalne?

Kiedyś kilka lat temu w którejś telewizji został pokazany program z cyklu " z życia wzięte" jak to "zła matka" poniża w miejscu publicznym wyjącego cztero czy pięciolatka, wyzywając go itp. Nierozumiejące niczego dziecko wyło w niebogłosy, a tatuś rozwodzący się właśnie z mamusią, nagrywał całe zdarzenie, a potem przekazał je dziennikarzom, żeby mieć mocniejsze argumenty na sprawie rozwodowej.

Pomijając kwestię poziomu dziennikarstwa w Polsce, a także moralno- etycznych wątpliwości co do zachowania tatusia w takiej sytuacji, opiszę zachowania Hashimotki wobec Dziecka.

Hashimotka potrafi czasami bawić się z dzieckiem przez pół godziny nawet trochę dłużej, ale ZAWSZE kończy to się napadem szału Hashimotki, z byle powodu, na przykład dwuletnie Dziecko, próbując mamie "pomóc" w malowaniu rysunku, wyjedzie kreską poza linie obrazka. To już jest powód do wybuchu gniewu Hashimotki: wyzwiska wobec Dziecka typu "czy ty cholero nienormalne jesteś? czy ja nie po polsku do ciebie k...wo mówię" itp potrafią trwać kilka minut aż do mojej interwencji.

Miejsce publiczne nie powstrzymuje Hashimotki przed podobnymi wybuchami. Ostatnio jakaś starsza pani zwróciła jej uwagę na placu zabaw, gdy miał miejsce podobny wybuch. Niestety ja w tym czasie byłem w sklepie osiedlowym na drobnych zakupach, dosłownie 20 minut mnie nie było. Efekt jest taki, że Hashimotka oświadczyła mi, że więcej z "tym nienormalnym Dzieckiem na spacer nie wyjdzie"

Szukam sposobu jak "zmusić" Hashimotkę do pójścia do psychiatry czy choćby psychologa, bo takie zachowania nie są raczej wynikiem Hashimoto.
 Tylko że moja Hashimotka na każdą propozycję zapisania jej do lekarza reaguje agresją wobec mnie i wobec Dziecka.

Nie mam pojęcia jak jej pomóc i przy okazji sobie i Dziecku też.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Idziemy z dzieckiem do "bawialni"

Wczoraj moja Hashimotka zadziwiła mnie propozycją, że pójdziemy z dzieckiem do centrum handlowego, do 'bawialni" czyli takiego miejsca gdzie Dziecko będzie mogło z innymi dziećmi pobawić się w bezpiecznym otoczeniu na różnych "instrumentach" typu baseny z piłkami itp.

Poprzednie wspólne wyjście z Dzieckiem na piknik rodzinny, 3 miesiące temu, nie skończyło się najlepiej:

Najpierw ustaliliśmy, że Dziecko położymy trochę wcześniej spać, żeby wstało około 14stej, zjadło i około 14.30 zaplanowaliśmy wyjście.

O 12stej nakarmiłem Dziecko, uśpiłem i około 13stej zapytałem Hashimotki, czy jest gotowa do wyjścia, żeby jak Dziecko się tylko obudzi bezproblemowo szybko wyjść. Stwierdziła, że już ma wszystko przygotowane.

O 13.45 Dziecko się obudziło, zjadło, ubrałem je i o 14.30 byliśmy gotowi do wyjścia, ale okazało się że Hashimotka jeszcze musi się ubrać, uczesać, umalować itp więc "idźcie sami ja was dogonię"

No to poszliśmy.

Około 15.30 dzwonię do Hashimotki, bo Dziecko już zaczyna wariować, że " mama zaginęła" okazuje się że Hashimotka jeszcze jest w domu, mam więcej do niej nie dzwonić, jak będzie gotowa to przyjdzie.

Około 16.30 znowu do niej zadzwoniłem i usłyszałem, że właśnie z domu zaraz wychodzi.

Dotarła do nas na piknik około 17.30.

O 18stej musieliśmy się zacząć zbierać powoli do domu, żeby zdążyć nakarmić, wykąpać Dziecko i położyć je spać.

W drodze powrotnej cały czas Hashimotka miała słowotok na temat jak to bez sensu z dzieckiem gdziekolwiek wychodzić, bo ona musiała przygotowywać wszystko do wyjścia przez tyle czasu a na pół godziny tylko wyszliśmy.

Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami nie komentowałem, bo i po co.

Tym razem "wyjście z dzieckiem" skończyło się na chęciach Hashimotki.
Dziecko wstało już o 6 rano podekscytowane tym, że ma z mamą i tatą pójść gdzieś gdzie będzie fajnnie.
Hashimotka od rana zaczęła wynajdować mnóstwo powodów, żeby nigdzie nie iść, po czym stwierdziła, że zmęczona jest, położyła się i od 2 godzin leży i odpoczywa. Dziecko zawiedzione jest strasznie, ale udało się jakoś przetłumaczyć, że mama jest chora i źle się czuje, więc pójdziemy innym razem.



środa, 8 sierpnia 2012

Top 10 "numerów" Hashimotki

Postanowiłem spisać najdziwniejsze zachowania Hashimotki głównie wobec Dziecka ale nie tylko( kolejność losowa):

1. Wzięła 450zł na zakup mleka dla Dziecka i opłacenie rachunku za prąd, wróciła po 9 godzinach ze szminką za 150zł i pudrem za 300zł, bez mleka dla Dziecka. Przez 9 godzin nie odbierała telefonu.

2. Dziecko usiłowało "pomóc" Hashimotce w zmyciu podłogi, oczywiście jak to 2-letnie dziecko nieudolnie, więc wylała na dziecko całe wiadro brudnej wody, potem zamknęła się w łazience i nie wychodziła przez 2 godziny.

3. Gdy Dziecko miało 3 miesiące, po moim powrocie z pracy strasznie płakało, Hashimotka siedząc przed telewizorem stwierdziła, że nie wie czego "to cholerstwo" od niej chce. Sprawdziłem w kuchni, że żadna butelka do karmienia od czasu jak nakarmiłem Dziecko po 6 rano nie była użyta, więc okazało się, że 3 miesięczne dziecko przez 12 godzin leżało bez jedzenia bez picia i bez przewinięcia.

4. Od 5 miesiąca życia Dziecka do 11 miesiąca dziecko w środku tygodnia ANI RAZU nie było na spacerze bo Hashimotce nie chciało się Dziecka ubierać.

5. W trakcie płukania główki Dziecka po kąpieli, nagle bez żadnego powodu chlusnęła Dziecku w twarz całą miską wody i wybiegła, potem tradycyjnie 2 godziny nie wychodziła z łazienki.

6. NIDGY nie przytuliła nagiego Dziecka, nawet jak Dziecko w upały bez koszulki chodzi, to ona nie dotknie się do Dziecka bo "to jest obrzydliwe"

7. Gdy dziecko zaczęło uczyć się korzystania z nocniczka, czasami zdarzają się wypadki, szczególnie jak mnie w domu nie ma, a Hashimotka nie słyszy jak Dziecko krzyczy "mama daj nocnik, bo zajęta jest ważniejszymi sprawami, jak na przykład oglądaniem w TV programu o tresurze psów. Ostatnio odkryłem, że nie ma spodenek w które mógłbym Dziecko ubrać, okazało się, że Hashimotka wszystkie zabrudzone przez Dziecko spodenki na bieżąco wyrzucała, bo "przecież ona nie będzie po Dziecku gówna sprzątać bo to obrzydliwe jest"

8. Zostawiła 2 letnie Dziecko zamknięte w pokoiku w czasie wizyty u chrzestnego i poszła sobie na 3 godziny do swoich rodziców, nie przejmując się że Dziecko wyje. Dopiero chrzestny Dziecka po powrocie z pracy Dziecko z pokoiku wypuścił.

9. Na moje pytanie czemu jak mnie przez 3 dni nie było to nawet na chwilę z Dzieckiem na spacerek nie wyszła, odpowiedziała, że powinienem poszukać w internecie czy nie ma takiej usługi jak wyprowadzanie dzieci na spacer, bo skoro są tacy co za drobną opłatą psy na spacery wyprowadzają to powinni byc też tacy którzy Dziecko wyprowadzą.

10. Po rocznym siedzeniu przeze mnie w domu z Hashimotką i Dzieckiem, muszę do pracy wrócić, bo zaczynają sę finanse kurczyć, na co Hashimotka stwierdziła, że pracy to ja mogę sobie w nocy szukać, bo w dzień to mam się Dzieckiem zajmować, gotować, sprzątać itp, a "jak się chciało mieć dziecko to trzeba zapier....ć". Pracę to mam taką sobie znaleźć, żeby zarobić na opiekunkę do Dziecka i na bieżące wydatki, bo Hashimotka nie ma zamiaru się Dzieckiem zajmować, jak ja będę sobie do pracy odpoczywać chodził.

wtorek, 31 lipca 2012

Wyjście na spacer

O wyjściu Hashimotki na spacer z dzieckiem to można by książki napisać.

Gdy dziecko było jeszcze małe, przez 6 miesięcy nie było na spacerze z wyjątkiem weekendów. Jak ja byłem w pracy to Hashimotka znajdowała sobie tysiące powodów dlaczego na spacer nie da się wyjść. O tym fakcie dowiedziałem się dopiero pół roku temu.

Przejdźmy do współczesności. Teraz od roku nie pracuję, gdy tylko mogę wychodzę z dzieckiem na spacer. Czasami są dni kiedy mam kilka spraw do załatwienia, których z dzieckiem się nie da załatwić, więc Hashimotka ma wyjść na spacer.

Każdy powód jest dobry żeby nie wyjść, wymienię tylko najczęstsze:

1. 2o stopni i słonecznie to jest za zimno na spacer.
2. 25 stopni to za gorąco.
3. Liście drzew za oknem się poruszają to znaczy jest wichura i nie można wyjść na spacer
4. Zachmurzyło się to pewnie będzie padać więc na spacer wyjść nie można bo dziecko zmoknie
5. Słonecznie jest to ciężko cień będzie znaleźć więc nie można wyjść bo dziecko dostanie udaru.
6. Padało ale już przestało to nie można wyjść bo mokro jest

A procedurę wychodzeni na spacer to opiszę na dzisiejszym przykładzie:
Ja do 14stej musiałem być poza domem załatwić parę spraw, Hashimotka od8 rano zaczęła się przygotowywać do wyjścia z dzieckiem na spacer.
wróciłem o 14 sej do domu, obie sapły, na spacerze nie były.
o 16stej zjadły obiad i zaczęło się przygotowanie do spaceru, żeby było szybciej to ja dziecko ubierałem, Hashimotka miała się przygotować i wyjść na spacer.
o 16.30 dziecko było gotowe do wyjścia. Hashimotka siedziała przed komodą od pół godziny i zastanawiała się w co się ubrać.
o 17stej doszedłem do wniosku że nie ma co na Hashimotkę czekać i wyszedłem z dzieckiem na spacer, miała się ubrać i przyjść na plac zabaw
o 17.30 dzwonię po Hashimotkę bo dziecko zaczyna głupić, że mama zaginęła bo miała przyjść a nie ma
o 18stej dzwonię ponownie usłyszałem, że przecież nieumalowana nie wyjdzie
o 18.25 wyszła, ja lecę szybko zrobić zakupy bo nie ma nic na kolację i na śnaidanie w domu
o 18.45 Hashimotka do mnie dzwoni, że mógłbym przyjść się dzieckiem zająć bo ona musi pilnie do domu iść siku zrobić, biegnę szybko z zakupami bo Hashimotka jest gotowa zostawić samo dziecko na placu i pójść do domu ( już kiedyś tak zrobiła)
18.55 Hashimotka idzie do domu, ja zostaję z dzieckiem i zakupami na palcu zabaw, bo przecież Hashimotka zakupów ze soba nie weźmie bo zmęczona jest
Proszę tylko Hashimotkę żeby wodę na kaszkę dla dziecka wstawiła to jak około 19.30 przyjdziemy to szybko da się dziecku kaszkę wykąpie i pójdzie szybko spać.
19.30 wracam do domu z dzieckiem, woda nie wstawiona i nie zagotowana, kąpiel nie przyszykowana, Hashimotka przed telewizorem siedzi.

Dziecko znowu zamiast o 20stej o 21szej poszło spać, a zasnęło po 22giej. A potem Hashimotka się dziwi czemu dziecko takie marudne cały dzień jest.



sobota, 28 lipca 2012

Zmęczona jestem....

Odpowiedź "zmęczona jestem" jest uniwersalną odpowiedzią mojej Hashimotki na wszystkie pytania.

Dzisiaj dzień zaczął się pięknie, Hashimotka wstała bez większych problemów, tylko 2 razy zrobiła dziecku an złość do godziny 8. Po czym stwierdziła :
 - dzisiaj sobota trzeba by iść na spacer z dzieckiem
odpowiedziałem:
 - świetny pomysł, może wszyscy pójdziemy na wycieczkę do lasu
po dłuższej chwili odpowiedziała
 - to idźcie sami, ja zmęczona jestem muszę odpocząć

Czyli wyjście na spacer zakończyło się jak zwykle.

Chwilę później zaczyna się festiwal narzekania:

Śniadanie:
Hashimotka siedząc przed telewizorem:
 - a śniadanie to dzisiaj będzie?

Przyniosłem wędliny na stół ser żółty, ser biały, jogurt, chleb, masło, noże, talerzyki, widelce itp
 - a może byś jeszcze pomidorki sparzył i ze skórki obrał?

Obrałem przyniosłem.
 - a czemu te pomidorki nie pokrojone są?

Przyniosłem ostry nóż i położyłem na stół.

 - To co ja sama mam to sobie kroić? z oburzeniem w głosie oczywiście.

Chwilę później dalszy ciąg narzekania:
Hashimotka: co dzisiaj na przedobiednik przed spaniem dziecka do jedzenia zrobisz
 Ja: Planowałem takie kanapeczki zapiekane z szyneczką, pomidorkiem, na to reszta szpinaku która mi została  z wczorajszych pierogów i ser.
H: To znów będziesz nie wiadomo ile czasu w kuchni siedział
Ja: Jak pójdę sam z dzieckiem na spacer to jak wrócę pół godziny wcześniej niż zwykle to zdążę zrobić
H: To znowu dziecko będzie krótko na spacerze
J: to może około 12stej wyjdziesz do nas na spacer a ja wrócę zrobić jedzenie
H: No co ty zmęczona jestem.

Ja naprawdę któregoś dnia nie wytrzymam nerwowo.

Jest godzina 9.45 Hashimotka od 1,5 godziny je śniadanie gapiąc się w telewizor i przełączając kanały.
Dziecko już kilka razy doprowadziła do płaczu.

Dzisiejszy "numer1" Hashimotki to danie dziecku najostrzeszego noża z czubkiem ostrym do zaniesienia na stół do pokoju. Na moje słowa:
- jak może coś takiego robić, przecież to bardzo niebezpieczne dla Dziecka
stwerdziła:
 - no to będzie problem z głowy.

godzina 10.15 Hashimotka zjadła śniadanie i tak się tym zmęczyła, że położyła się do łózka. Dziecko wyje
- mama czemu sie nie chcesz ze mną pobawić
zero reakcji ze strony Hashimotki, jakby nie słyszała, leży i w sufit patrzy.

czwartek, 26 lipca 2012

Granice absurdu - lekarz

Mieliśmy umówioną wizytę z dzieckiem u pediatry.

Specjalnie żeby Hashimotka poczuła się komfortowo i miała czas na przygotowanie się wizytę umówiłem na 12.30
Od rana zaczął się kabaret z przygotowaniami:
Próbowałem obudzić Hashimotkę o 7.30 żeby miała czas na spokojne zjedzenie śniadania, umycie i ubranie się. Obudziła się ale strasznie wkurzona była.
Mieliśmy wyjść z domu o 11.30 żeby zdążyć na czas. Hashimotka najpierw celebrowała jedzenie śniadania i picie kawy do godziny 10, potem zamknęła się w łazience żeby się przyszykować i przebrać. o godzinie 11 zacząłem ją popędzać że za 30 minut wychodzimy, usłyszałem z łazienki odpowiedź że mamy iść sami a ona dojdzie jak będzie gotowa i nas dogoni po drodze, no to poszliśmy.

O 12.30 weszliśmy do gabinetu lekarki, sami Hashimotki nie było. O 12.50 Hashimotka wpada jak burza do gabinetu, zaczyna krzyczeć, że jak ja śmiem z dzieckiem do lekarza bez niej wchodzić, wogóle to ona nie zgadza się na żadne badanie dziecka. Potem wybiegła z gabinetu. Musiałem p.Doktor przepraszać za zachowanie żony, dziecko wpadło w histerię bo " mama krzyczała", a Hashimotka wychodząc zdążyła jeszcze złożyć oświadczenie na recepcji przychodni, że ona nie wyraża zgody na żadne badania dziecka.
Dziecko wymaga badań specjalistycznych, bez jej zgody nie da się ich zrobić.

W domu pojawiła się wieczorem jak już dziecko spało, jakby nic stwierdziła że jest głodna i usiadła tradycyjnie przed telewizorem czekając na jedzenie aż jej podam.
Absolutnie nie chciała rozmawiać o swoim zachowaniu, a na moje pytanie co z badaniami Dziecka, stwierdziła, że kiedyś nie przeprowadzano tylu badań i ludzie jakoś żyli. Na moje stwierdzenie że żyli ale dużo krócej a śmiertelność wśród dzieci sięgała 40% do 5 roku życia, stwierdziła że przynajmniej słabe jednostki były eliminowane, a jak nasze Dziecko ma chorować to trudno i tu nastąpiło coś co mnie totałnie zaszokowało: "jakby miało umrzeć to przynajmniej problemu bym się pozbyła"

No brak słów normalnie, jakby to nie była choroba żony to chyba bym ją z domu wyrzucił

sobota, 21 lipca 2012

Niekompatybilność

Moja Hashimotka doprowadziła do perfekcji niekompatybilność swojego rozkładu dnia z rozkładem dnia dziecka:

Dziecko wstaje o 6 Hashimotka o 8
Hashimotka ubiera się i myje do 9.30 potem spożywa śniadanie i pije kawę do 11, dziecko w tym czasie nie może jej przeszkadzać bo strasznie to ją denerwuje.
Dziecko wychodzi na plac zabaw około 10 Hashimotka ma czas dla siebie (siedzi przed telewizorem i kanały przełącza)
Dziecko wraca z placu zabaw około 12, Hashimotka odpoczywa przed telewizorem oglądając wielce zajmujące kanały o wychowaniu dzieci
Dziecko je zupkę i idzie spać około 13 Hashimotka je drugie śniadanie przed telewizorem
Dziecko śpi do 15 Hashimotka ogląda kanały "kobiece" które utwierdzają ją w przekonaniu że ma za mało czasu dla siebie.
Dziecko wstaje około 15 Hashimotka około 14.30 idzie spać.
Dziecko bawi się do 17 Hashimotka wstaje około 17 i jest głodna i zła
17 wszyscy jemy obiad
17.30 Dziecko kończy jeść, Hashimotka je dalej do około 18 nie wolno jej przeszkadzać bo się denerwuje strasznie że nie może spokojnie zjeść
17.30 Dziecko na placu zabaw do 18.30 Hashimotka ma czas dla siebie
19.00 Dziecko je kaszkę Hashimotka ma czas dla siebie
19.30 Dziecko idzie się kąpać
19.45 Hashimotka jak ma dobry humor ubierze dziecko w pidżamkę do spania
20.00 Dziecko idzie spać, Hashimotka ma czas na obejrzenie seriali które jej się nagrały przez cały dzień
23.00 Hashimotka kończy oglądanie seriali i zaczyna oglądać kanały z modą i inne tego typu do 2-3 w nocy
3.00 Hashimotka idzie spać


czwartek, 19 lipca 2012

Dzień jak co dzień czyli cholerny leń

Dzisiaj mieliśmy w miarę normalny, udany dzień.

Dziecko wstało o 6 rano - tradycyjnie
Ja wstałem o 6 rano - tradycynie
Hashimotka wstała o 8 rano - zmęczona jest musi się wyspać
W tym czasie starałem się cicho bawić z dzieckiem, żeby mamy nie obudzić.

8.30  Hashimotka dopomina się o śniadanie - oczywiście nie ruszy się nawet na chwilę od stołu bo już jest zmęczona tym, że wstała, umyła się i ubrała.

9.30 muszę wyjść z domu, zwieźć mocz dziecka na badanie, zostawiam Hashimotkę z dzieckiem.
9.45 pierwszy telefon od Hashimotki z pytaniem gdzie jestem i jak długo jeszcze mi zejdzie bo trzeba z dzieckiem na spacer iść.
10.15 drugi telefon od Hashimotki pytanie jak wyżej
10.30 trzeci telefon od Hashimotki, ja właśnie wychodzę z przychodni, próbuję przekonać Hashimotkę, żeby może wyszła z dzieckiem po mnie na przystanek, ona nie ma siły ubierać dzieciaka.
11.00 wracam do domu, ubieram dziecko, wychodzimy na spacer i do sklepu osiedlowego po bieżące zakupy
12.15 wracamy do domu, przed wyjściem prosiłem Hashimotkę o podgrzanie obiadku dla dziecka, żeby po powrocie szybko zjadło i poszło spać
Oczywiście nic nie zrobiła bo jest zmęczona

13.00 dziecko powinno już iść spać, ale dopiero zaczyna jeść.
13.15 Hashimotka stwierdziła że też jest głodna, więc trzeba jej przynieść na stół jedzenie
13.45 Hashimotka doszła do wniosku, że jest zmęczona, więc idzie z dzieckiem spać - czyli przy okazji uśpi dziecko, a ja w międzyczasie posprzątam ze stołu.
14.15 Hashimotka wychodzi z sypialni z krzykiem, że to nienormalne dziecko jej spać nie daje i to ja mam iść je uśpić. Dziecko dostało ataku płaczu ze spazmami bo mama nie wiadomo czemu krzyczy
14 45 Dziecko śpi, Hashimotka idzie spać do dziecka bo jest zmęczona

15.00 dziecko płacze bo mama je obudziła, bo próbowała je układać inaczej niż dziecku wygodnie, musżę wziąć je na ręce uspokoić i uśpić ponownie
15.15 Dziecko i Hashimotka śpią idę przygotować obiad
16.45 Dziecko się budzi, przebieranie itp, Hshimotka śpi dalej
17.30 Hashimotka się obudziła i głodna jest czas na obiad
17.45 Jemy obiad, cała trójka
18.15 Hashimotka się tak zmęczyła jedzeniem, że nie będzie się z dzieckiem bawić, dziecko wyje, biorę dziecko idziemy do sypialni czytać książeczki, żeby mamie w oglądaniu telewizji nie przeszkadzać.

19.30 czas na kąpiel dziecka, przed kąpielą gotuję wodę na kaszkę, żeby potem szybko dać jeść i położyć spać, kąpię dziecko, Hashimotka ma po kąpieli dziecko ubrać, a ja idę robić w międzyczasie kaszkę.
20.15 już po kaszce po kąpieli, idę uśpić dziecko.
20.45 Dziecko śpi, Hashimotka zaczęła odkurzać i obudziła dziecko.Na moją uwagę, że to chyba nie czas na odkurzanie usłyszałem, że przecież w ciągu dnia ona nie ma czasu na sprzątanie.
21.30 Dziecko w końcu śpi, sprzątam ze stołu po obiedzie.

22.00 Hashimotka pozmywała naczynia, siada przed telewizorem i zaczyna się codzienna sesja narzekania (o narzekaniu będzie za jakiś czas)

22.30 Usłyszałem, że cholerny leń jestem, cały dzień nic nie robię, a ona ma tyle na głowie i jeszcze to dziecko cały czas za nią łazi i czegoś od niej chce.

23.30 koniec festiwalu narzekania, Hashimotka poszła się myć, ja mam chwilę na wpis na bloga.

CHOLERNY LEŃ JESTEM

środa, 18 lipca 2012

Powitanie

Witam,

Na początek kilka słów o mnie i o założeniach leżących u podstaw tego bloga.

Jestem mężem chorej na Hashimoto.
Na pisanie bloga zdecydowałem się po ponad półrocznych rozważaniach za i przeciw. W tym czasie przeszukałem chyba wszystkie dostępne strony i blogi pod kątem porad dla rodzin chorych na Hashimoto i nie znalazłem właściwie nic.

Owszem są nieliczne strony dla chorych, nieliczne blogi i posty pisane przez osoby chore, czasami nawet trafiają się perełki w postaci blogów osób nie zdających sobie sprawy z choroby żony, przez co żalą się na blogach na swoje życie i na to na jakie żony potwory trafili, zamiast szukać specjalistów i sposobów leczenia dla swoich ukochanych żon.

Nie ma natomiast w sieci nic co mogłoby pomóc w codziennym życiu rodzinom osób chorych na Hashi.
Nie ma nic na temat grup wsparcia dla rodzin.

Czego możecie się spodziewać po tym blogu?
Na początku będzie kilka słów na temat mnie i mojej rodziny.
Potem kilka reminiscencji przeplatanych opisami trudów życia codziennego.
Po jakimś czasie postaram się oprócz opisywania codziennego życia chorej na Hashi rodziny szukać sposobów rozwiązania problemów.

Blog ten w jakimś stopniu będzie formą terapii dla mnie, formą odreagowania stresu codziennego życia z Hashi.

Nie obiecuję regularnych codziennych wpisów - postaram się pisać 2-3 razy w tygodniu.
Jeśli znajdą się osoby z podobnymi problemami jak moje może w przyszłości pomyślimy nad jakąś grupą wsparcia wzajemnego dla rodzin chorych na Hashi?