sobota, 28 lipca 2012

Zmęczona jestem....

Odpowiedź "zmęczona jestem" jest uniwersalną odpowiedzią mojej Hashimotki na wszystkie pytania.

Dzisiaj dzień zaczął się pięknie, Hashimotka wstała bez większych problemów, tylko 2 razy zrobiła dziecku an złość do godziny 8. Po czym stwierdziła :
 - dzisiaj sobota trzeba by iść na spacer z dzieckiem
odpowiedziałem:
 - świetny pomysł, może wszyscy pójdziemy na wycieczkę do lasu
po dłuższej chwili odpowiedziała
 - to idźcie sami, ja zmęczona jestem muszę odpocząć

Czyli wyjście na spacer zakończyło się jak zwykle.

Chwilę później zaczyna się festiwal narzekania:

Śniadanie:
Hashimotka siedząc przed telewizorem:
 - a śniadanie to dzisiaj będzie?

Przyniosłem wędliny na stół ser żółty, ser biały, jogurt, chleb, masło, noże, talerzyki, widelce itp
 - a może byś jeszcze pomidorki sparzył i ze skórki obrał?

Obrałem przyniosłem.
 - a czemu te pomidorki nie pokrojone są?

Przyniosłem ostry nóż i położyłem na stół.

 - To co ja sama mam to sobie kroić? z oburzeniem w głosie oczywiście.

Chwilę później dalszy ciąg narzekania:
Hashimotka: co dzisiaj na przedobiednik przed spaniem dziecka do jedzenia zrobisz
 Ja: Planowałem takie kanapeczki zapiekane z szyneczką, pomidorkiem, na to reszta szpinaku która mi została  z wczorajszych pierogów i ser.
H: To znów będziesz nie wiadomo ile czasu w kuchni siedział
Ja: Jak pójdę sam z dzieckiem na spacer to jak wrócę pół godziny wcześniej niż zwykle to zdążę zrobić
H: To znowu dziecko będzie krótko na spacerze
J: to może około 12stej wyjdziesz do nas na spacer a ja wrócę zrobić jedzenie
H: No co ty zmęczona jestem.

Ja naprawdę któregoś dnia nie wytrzymam nerwowo.

Jest godzina 9.45 Hashimotka od 1,5 godziny je śniadanie gapiąc się w telewizor i przełączając kanały.
Dziecko już kilka razy doprowadziła do płaczu.

Dzisiejszy "numer1" Hashimotki to danie dziecku najostrzeszego noża z czubkiem ostrym do zaniesienia na stół do pokoju. Na moje słowa:
- jak może coś takiego robić, przecież to bardzo niebezpieczne dla Dziecka
stwerdziła:
 - no to będzie problem z głowy.

godzina 10.15 Hashimotka zjadła śniadanie i tak się tym zmęczyła, że położyła się do łózka. Dziecko wyje
- mama czemu sie nie chcesz ze mną pobawić
zero reakcji ze strony Hashimotki, jakby nie słyszała, leży i w sufit patrzy.

6 komentarzy:

  1. nie no, nie mogę tego czytać !!!! aaa! jak Ty to wytrzymujesz?? szczerze PODZIWIAM.
    w weekend spotkałam się z koleżanką z dawnych lat, u której pół roku temu zdiagnozowano tę chorobę. dlatego chciałam się dowiedzieć czegoś o hashimoto, zaczęłam szukać w internecie i znalazłam m.in. tego bloga. koleżanka mówiła o swoim dziwnym samopoczuciu i zachowaniu, ale to było przed diagnozą. w momencie kiedy poznała przyczynę starała się nie reagować automatycznie czyli w hashi-chory sposób, tylko przełączyła się na "ręczne sterowanie" i informowała najblizszych co się z nią dzieje, np. mówiąć "czuję się wściekła, mimo, że pewnie nie ma powodu", "nie rozumiem tych powiązań, choć to pewnie oczywiste", "nic takiego nie pamietam, ale nie neguję, że tak było". z tego co mówiła, tylko nad potrzebą snu i zmeczeniem nie była w stanie zapanować, mimo, że początkowo dostała zwolnienie lekarskie, to i tak żeby jakoś funkcjonować zrezygnowała z niektórych zajęć, gotowała łatwiejsze potrawy, sprzątała mieszkanie raz na 2 tygodnie zamiast co tydzień. teraz bierze hormony - wreszcie ustalono optymalną dawkę - i wszystko wróciło do normy. jesteśmy umówione na rower :)
    ciekawe na jakim etapie leczenia jest Twoja żona. w moim odczuciu ona naciąga sytuację pod swoją chorobę. może jest po prostu taka rozżalona i sfrustrowana, bo właśnie ją to spotkało. ale żeby wyładowywać się na bezbronnym dziecku, które nie ma wyboru - znoszę to albo odchodzę, to już przegięcie i brak klasy.
    wytrwałości i powodzenia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz.

    Ja to znoszę bo muszę po prostu, a mam nadzieję, że jeszcze kilka miesięcy i życie wróci w mniejszym lub większym stopniu do normy.
    Poza tym ślub się bierze "na dobre i na złe", może to lekko konserwatywne i niedzisiejsze podejście z mojej strony, ale ja zobowiązanie ślubne traktuję bardzo serio.

    Zachowanie mojej Hashimmotki wobec dziecka wynika prawdopodobnie z tego, że ciąża i poród są przyczyną jej choroby. Ona nie robi tego świadomie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

    Leczenie mojej Hashimotki jest dopiero na etapie wstępnym, hormony bierze dopiero 4 miesiąc w najniższej dawce, żeby stopniowo organizm przyzwyczajać, w listopadzie będzie prawdopodobnie miała zwiększoną dawkę hormonu. Ale i tak już jest znacznie lepiej niż przed diagnozą, wcześniej potrafiła przez 2-3 miesiące z domu nie wyjść.
    Z leczeniem jak to w naszym chorym kraju bywa, to dopiero 3-ci Endokrynolog okazał się fachowcem, Hashimoto u żony zdiagnozowano rok temu, a leki przyjmuje dopiero od końca marca tego roku, bo wcześniejsze dwie lekarki specjalistki od Endokrynologi, nie przepisały jej hormonów. Jak aktualny nasz Endokrynolog o tym usłyszał to w ciężkim szoku był, że można chorą na Hashimoto bez leczenia zostawić.

    Jeszcze raz dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie wiem czy mam Hashi, ale moja siostra ma... Idę w czwartek do endokrynologa... Wczoraj caly dzien płakałam, a wieczorem chciałam zostawić swojego chłopaka... Jedyną osobę, która ze mną wytrzymuje... Codziennie rano wstaje z uciskiem w gardle i mam ochotę płakać... Pomimo, że nie dzieje się nic złego... W zasadzie objawy sie zgadzają... Czuję się okropnie, bo ciągle ranię wszystkich wokół... Zachowuje sie jak straszna egoistka... A potem mam wyrzuty sumienia... Najgorsze, że ciągle o wszystkim zapominam:( Nie wiem czemu się tak dzieje. I ten słomiany zapał. Wszyscy myślą, że sobie wymyślam... Ale zaczynam coś robić i po 5 minutach nie mam już siły :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam książę http://sklep.hashimoto.pl/pl/p/Jak-zyc-z-Hashimoto-Poradnik-dla-pacjenta-wydanie-II/79
    Przeczytanie jej przyda się zarówno Pani, Pani chłopakowi jak i całej rodzinie.

    Moja Hashimotka niestety nie raczyła tej książki przeczytać, a ostatnio gdzieś się ta książka zapodziała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, choruję na Hashimoto od ponad roku, tzn dopiero wtedy dowiedziałam się, że choruję na ha hashi. Urodziłam dziecko, zajmowałam się nim, starałam się, ale było to apatyczne. Nie wiem jak przeżyła Twoja żona poród. Czy Wasze dziecko było chciane/zaplanowane przez Was? Ja dobrze przeżyłam poród, od razu karmiłam piersią. Miałam różne chwile, w tym także płaczliwe. Często nic mi się nie chce, jestem rozdrażniona, nie do wytrzymania. W przypadku dziecka bywam rozdrażniona, ale nie zachowuje się tak jak Pana żona. Uważam, że mocno przegina. Dla dobra dziecka powinien Pan potrząsnąć żoną grożąć rozstaniem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby moje dziecko przeze mnie płakało, zsikało się itp. Proszę pomyśleć o dziecku. Może wyjechać z dzieckiem na tydzień lub dwa bez żony?co żona wtedy zrobi? czy zatęskni? czy przemyśli? Być może Pana żonie tak się dobrze żyje i ona zaczęła Pana wykorzystywać do wszystkiego. Ja jestem trudna w życiu, ale w przypadku dziecka staję na głowie-piję więcej kaw, staram się dłużej spać, często się badam i szukam pomocy u lekarza, żeby tylko mieć siłę dla dziecka. Niestety mój mąż na tym cierpi, bo często się wkurzam na wszystko, o wszystko mam żal do niego. Jednak w przypadku dziecka - ono jest nr 1. Jak nie mam siły (a to jest często, bo jestem w drugiej ciąży), to nie piorę, nie gotuję, nie sprzątam i nie robię wielu rzeczy w domu. Nie mam na to ochoty i siły, więc się poddaje temu. Jednak ostatki sił wykorzystuję wyłącznie na dziecko. Uważam, że coś tu jest nie tak z Pana żoną... mam wiele koleżanek, które chorują na hashi. Proszę pomyśleć o sobie i o dziecku. Proszę porozmawiać z psychologiem. Nie może dziecko tak cierpieć. Życzę powodzenia w podjęciu dobrych decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam kolejny wpis i po prostu nie wierze... Zycze Panu wytrwalosci i prosze wstrzasnac zona do zycia. Dolegliwosci zwiazane z hashimoto sa w tym przypadku moooooooooooocno naciagane...

    OdpowiedzUsuń