piątek, 17 sierpnia 2012

Planowane wyjście do zoo

Mieliśmy zaplanowane wyjście do zoo. Zaplanowane od ponad miesiąca. Miała to być nagroda dla Dziecka za to, że pięknie, praktycznie z dnia na dzień nauczyło się korzystać z nocniczka.

No i wyszło..... jak zwykle.

Hashimotka rano miała duże problemy ze wstaniem. Jak już się obudziła i podniosła, to zaczęło się wymyślanie powodów dlaczego nie możemy do zoo pójść.

Wszystkie argumenty Hashimotki udało mi się w sposób racjonalny odrzucić, w związku z tym wykręciła numer niesamowity.

Po prostu w pewnym momencie wstała od stołu po zjedzeniu śniadania, poszła do łazienki, ubrała się i bez słowa wyszła z domu. Nie odbierała telefonu przez ponad 3 godziny, potem sama zadzwoniła, że pojechała sobie do swoich rodziców ( akurat od miesiąca są poza domem, więc nikogo tam nie było), że nie wie kiedy wróci, że mamy do niej nie dzwonić i się rozłączyła i wyłączyła telefon.

W domu zjawiła się około 22giej jak już Dziecko spało. Weszła do domu, usiadła przed telewizorem, stwierdziła że głodna jest i usiadła przed telewizorem. po 10 minutach zaczęła się awantura, że przecież mówiła że głodna jest, a jakoś kolacji przed nosem nie widzi. Po kolejnych 15 minutach poszła sama sobie coś do jedzenia wziąć, zjadła i poszła spać.

Na moje próby nawiązania rozmowy, że Dziecko strasznie zawiedzione było, że do obiecanego zoo nie poszło, że trudno to dwuletniemu Dziecku wytłumaczyć co mama zrobiła, Hashimotka nie reagowała, a na koniec stwierdziła, że w telewizji widziała program jakiś, że ona musi mieć czas dla siebie i właśnie sobie taki czas dla siebie sobie zrobiła.

Nawet nie chciało mi się tego komentować. Szkoda słów....

niedziela, 12 sierpnia 2012

Co jest nienormalne?

Kiedyś kilka lat temu w którejś telewizji został pokazany program z cyklu " z życia wzięte" jak to "zła matka" poniża w miejscu publicznym wyjącego cztero czy pięciolatka, wyzywając go itp. Nierozumiejące niczego dziecko wyło w niebogłosy, a tatuś rozwodzący się właśnie z mamusią, nagrywał całe zdarzenie, a potem przekazał je dziennikarzom, żeby mieć mocniejsze argumenty na sprawie rozwodowej.

Pomijając kwestię poziomu dziennikarstwa w Polsce, a także moralno- etycznych wątpliwości co do zachowania tatusia w takiej sytuacji, opiszę zachowania Hashimotki wobec Dziecka.

Hashimotka potrafi czasami bawić się z dzieckiem przez pół godziny nawet trochę dłużej, ale ZAWSZE kończy to się napadem szału Hashimotki, z byle powodu, na przykład dwuletnie Dziecko, próbując mamie "pomóc" w malowaniu rysunku, wyjedzie kreską poza linie obrazka. To już jest powód do wybuchu gniewu Hashimotki: wyzwiska wobec Dziecka typu "czy ty cholero nienormalne jesteś? czy ja nie po polsku do ciebie k...wo mówię" itp potrafią trwać kilka minut aż do mojej interwencji.

Miejsce publiczne nie powstrzymuje Hashimotki przed podobnymi wybuchami. Ostatnio jakaś starsza pani zwróciła jej uwagę na placu zabaw, gdy miał miejsce podobny wybuch. Niestety ja w tym czasie byłem w sklepie osiedlowym na drobnych zakupach, dosłownie 20 minut mnie nie było. Efekt jest taki, że Hashimotka oświadczyła mi, że więcej z "tym nienormalnym Dzieckiem na spacer nie wyjdzie"

Szukam sposobu jak "zmusić" Hashimotkę do pójścia do psychiatry czy choćby psychologa, bo takie zachowania nie są raczej wynikiem Hashimoto.
 Tylko że moja Hashimotka na każdą propozycję zapisania jej do lekarza reaguje agresją wobec mnie i wobec Dziecka.

Nie mam pojęcia jak jej pomóc i przy okazji sobie i Dziecku też.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Idziemy z dzieckiem do "bawialni"

Wczoraj moja Hashimotka zadziwiła mnie propozycją, że pójdziemy z dzieckiem do centrum handlowego, do 'bawialni" czyli takiego miejsca gdzie Dziecko będzie mogło z innymi dziećmi pobawić się w bezpiecznym otoczeniu na różnych "instrumentach" typu baseny z piłkami itp.

Poprzednie wspólne wyjście z Dzieckiem na piknik rodzinny, 3 miesiące temu, nie skończyło się najlepiej:

Najpierw ustaliliśmy, że Dziecko położymy trochę wcześniej spać, żeby wstało około 14stej, zjadło i około 14.30 zaplanowaliśmy wyjście.

O 12stej nakarmiłem Dziecko, uśpiłem i około 13stej zapytałem Hashimotki, czy jest gotowa do wyjścia, żeby jak Dziecko się tylko obudzi bezproblemowo szybko wyjść. Stwierdziła, że już ma wszystko przygotowane.

O 13.45 Dziecko się obudziło, zjadło, ubrałem je i o 14.30 byliśmy gotowi do wyjścia, ale okazało się że Hashimotka jeszcze musi się ubrać, uczesać, umalować itp więc "idźcie sami ja was dogonię"

No to poszliśmy.

Około 15.30 dzwonię do Hashimotki, bo Dziecko już zaczyna wariować, że " mama zaginęła" okazuje się że Hashimotka jeszcze jest w domu, mam więcej do niej nie dzwonić, jak będzie gotowa to przyjdzie.

Około 16.30 znowu do niej zadzwoniłem i usłyszałem, że właśnie z domu zaraz wychodzi.

Dotarła do nas na piknik około 17.30.

O 18stej musieliśmy się zacząć zbierać powoli do domu, żeby zdążyć nakarmić, wykąpać Dziecko i położyć je spać.

W drodze powrotnej cały czas Hashimotka miała słowotok na temat jak to bez sensu z dzieckiem gdziekolwiek wychodzić, bo ona musiała przygotowywać wszystko do wyjścia przez tyle czasu a na pół godziny tylko wyszliśmy.

Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami nie komentowałem, bo i po co.

Tym razem "wyjście z dzieckiem" skończyło się na chęciach Hashimotki.
Dziecko wstało już o 6 rano podekscytowane tym, że ma z mamą i tatą pójść gdzieś gdzie będzie fajnnie.
Hashimotka od rana zaczęła wynajdować mnóstwo powodów, żeby nigdzie nie iść, po czym stwierdziła, że zmęczona jest, położyła się i od 2 godzin leży i odpoczywa. Dziecko zawiedzione jest strasznie, ale udało się jakoś przetłumaczyć, że mama jest chora i źle się czuje, więc pójdziemy innym razem.



środa, 8 sierpnia 2012

Top 10 "numerów" Hashimotki

Postanowiłem spisać najdziwniejsze zachowania Hashimotki głównie wobec Dziecka ale nie tylko( kolejność losowa):

1. Wzięła 450zł na zakup mleka dla Dziecka i opłacenie rachunku za prąd, wróciła po 9 godzinach ze szminką za 150zł i pudrem za 300zł, bez mleka dla Dziecka. Przez 9 godzin nie odbierała telefonu.

2. Dziecko usiłowało "pomóc" Hashimotce w zmyciu podłogi, oczywiście jak to 2-letnie dziecko nieudolnie, więc wylała na dziecko całe wiadro brudnej wody, potem zamknęła się w łazience i nie wychodziła przez 2 godziny.

3. Gdy Dziecko miało 3 miesiące, po moim powrocie z pracy strasznie płakało, Hashimotka siedząc przed telewizorem stwierdziła, że nie wie czego "to cholerstwo" od niej chce. Sprawdziłem w kuchni, że żadna butelka do karmienia od czasu jak nakarmiłem Dziecko po 6 rano nie była użyta, więc okazało się, że 3 miesięczne dziecko przez 12 godzin leżało bez jedzenia bez picia i bez przewinięcia.

4. Od 5 miesiąca życia Dziecka do 11 miesiąca dziecko w środku tygodnia ANI RAZU nie było na spacerze bo Hashimotce nie chciało się Dziecka ubierać.

5. W trakcie płukania główki Dziecka po kąpieli, nagle bez żadnego powodu chlusnęła Dziecku w twarz całą miską wody i wybiegła, potem tradycyjnie 2 godziny nie wychodziła z łazienki.

6. NIDGY nie przytuliła nagiego Dziecka, nawet jak Dziecko w upały bez koszulki chodzi, to ona nie dotknie się do Dziecka bo "to jest obrzydliwe"

7. Gdy dziecko zaczęło uczyć się korzystania z nocniczka, czasami zdarzają się wypadki, szczególnie jak mnie w domu nie ma, a Hashimotka nie słyszy jak Dziecko krzyczy "mama daj nocnik, bo zajęta jest ważniejszymi sprawami, jak na przykład oglądaniem w TV programu o tresurze psów. Ostatnio odkryłem, że nie ma spodenek w które mógłbym Dziecko ubrać, okazało się, że Hashimotka wszystkie zabrudzone przez Dziecko spodenki na bieżąco wyrzucała, bo "przecież ona nie będzie po Dziecku gówna sprzątać bo to obrzydliwe jest"

8. Zostawiła 2 letnie Dziecko zamknięte w pokoiku w czasie wizyty u chrzestnego i poszła sobie na 3 godziny do swoich rodziców, nie przejmując się że Dziecko wyje. Dopiero chrzestny Dziecka po powrocie z pracy Dziecko z pokoiku wypuścił.

9. Na moje pytanie czemu jak mnie przez 3 dni nie było to nawet na chwilę z Dzieckiem na spacerek nie wyszła, odpowiedziała, że powinienem poszukać w internecie czy nie ma takiej usługi jak wyprowadzanie dzieci na spacer, bo skoro są tacy co za drobną opłatą psy na spacery wyprowadzają to powinni byc też tacy którzy Dziecko wyprowadzą.

10. Po rocznym siedzeniu przeze mnie w domu z Hashimotką i Dzieckiem, muszę do pracy wrócić, bo zaczynają sę finanse kurczyć, na co Hashimotka stwierdziła, że pracy to ja mogę sobie w nocy szukać, bo w dzień to mam się Dzieckiem zajmować, gotować, sprzątać itp, a "jak się chciało mieć dziecko to trzeba zapier....ć". Pracę to mam taką sobie znaleźć, żeby zarobić na opiekunkę do Dziecka i na bieżące wydatki, bo Hashimotka nie ma zamiaru się Dzieckiem zajmować, jak ja będę sobie do pracy odpoczywać chodził.